czwartek, 12 kwietnia 2018

Zaniedbanie/Przerażona

Well well...

No cóż... znowu świruje i jak zwykle znowu tutaj wylądowałam. Taka niespodzianka. Sama nie wiem po co to robię, naprawdę się zastanawiam.  Pogubiłam się w swoim własnym zachowaniu, chyba już nie mogę sobie ufać w 100%. Macie tak czasem, że chcecie uciec z własnego ciała? Przeszkadza wam i czujecie się w nim obco? Ja tak ostatnio mam dość często. Najchętniej bym je wymieniła i zaczęła nowe życie. Od zera, a moje oddała komuś kto mógłby je naprawić i sprawić przyjemność moim bliskim. To było by wspaniałe. Tylko jednak miałabym pewne wymagania. Włosy blond no i nie przesadzajmy z ciałem. Jednak te dwie cechy mi się w sobie podobają. Narzekam a jednak taka wybredna jestem, ha, no ale to jak każdy człowiek.
Mam wenę na pisanie, więc ją wykorzystam. 
Czas wrócić do swojego hobby i pasji. 


EDIT. 17:06
Jestem przerażona swoim stanem psychicznym!!! Nie wiem co się ze mną dzieje ! Nie umiem nawet sama sobie pomóc. Czy mi zaczęło odbijać??? Boże dopomóż!!!

Ożywiona

Repost z 12 października 2017.


Wróciłam, żyje. Znów mogę cieszyć się życiem. Wiem co to uśmiech, zadowolenie, spokój. Jestem wolna, tak się nie czułam już bardzo długi czas. 

piątek, 23 czerwca 2017

Silniejsza

Minęło kilka dni i tak wiele się zmieniło. 
Jak mało potrzeba czasu na to aby coś mogło się zmienić. Zrobiłam się silniejsza i odporniejsza na pare kwesti, rzeczy które mnie zraniły poszły w zapomnienie i ruszyłam z wielką parą do przodu i nie zatrzyma mnie nic ani nikt, nie mam zamiru sie cofać. Moje życie to moja sprawa i nikt nie ma prawa wpływać na nie. Czuje się inna, taka... sama nie wiem jak to nazwać, ale to dobre uczucie. Mniej się przejmuje, to chyba dobrze. Hah wpadł mi nowy obiekt w oko. No cóż teraz jak jestem sama czas się zabawić. W końcu mogę prawda? Trochę jest to zagmatwane i troche świruje przez to, ale no cóż, jakoś trzeba to unormować, może to dlatego, bo miałam taaaak traumatyczne przeżycie z byłym. Sama nie wiem... jedyne co wiem to to, że ostatnio zauważyłam, że jak się coś odjebie złego to zaraz coś stanie się dobrego tak jakby od razu samo się wszystko wyważało po równo. To pocieszające i dodające otuchy. Mam nadzieje, że pomoże mi to troche z tym co mi siedzi w głowie i pomoże mi to wszystko uporządkować abym mogła normalnie funkcjonować. 
Utonęłam w rapie i mój boże przez przyjaciółkę w disco polo. Cóż za skrajność:) w sumie jak to powiedział mój nauczyciel kiedyś od angielskiego, ja jestem mistrzynią skrajności:)

sobota, 3 czerwca 2017

Zmiana?

Zmiana? 
No właśnie sama nie wiem czy to jest zmiana... znów czuje się zagubiona, w ostatnich kilku dniach dowiedziałam się nowych szczegółów... zmroziło mnie jak cholera, ale wzięłam się w garść. Musiałam, inaczej bym zapadła się znów w czarną dziurę, głębiej niż już jestem. Zbieram siły do siebie, wychodzić z niej jest cholernie ciężko, nie wiem czy dam sobie radę. Mam już dość tego całego gówna. Boje się tego wzystkiego co mnie otacza...jestem całkiem sama, nikt nie umie mi pomóc, wszyscy wokół udają, że nie widza moich problemów, poszli do przodu i nie chcą mieć nic doczynienia z tym co przezywam, nie rozumieją jak to niszczy mnie od środka, dostaja mnie wesołą kiedy wychodzę z domu, uważają, że mi przeszło, a kiedy mówię na głos, że nie przeszło i nic nie jest wporządku myślą, że wyolbrzymiam... do tego wszystkiego dowiaduję się ostatnio dużo rzeczy które dodatkowo mącą mi w głowie. Nie codzienie słyszy się, że jest się w związku z najlepszym przyjacielem, tylko, że nie oficjalnym. Nawet samej się nie zauważa takich rzeczy, kiedy o tym myślę, widzę sygnały mówiące, że ma rację, to chore. Czy ja oszalałam? 
Cięzko jest się z tego wszystkiego otrząsnąć... moje życie zaczyna zmieniać się o 180 stopni... tak samo jak i ja. 
Zrobiła się ze mnie gorsza suka jak wcześniej. 
Jeżeli ktoś mnie zrani z premedytacją zniszczę jego i wszystko to na czym mu zależy. 
Nie pozwole na większą krzywdę samej sobie. 

środa, 3 maja 2017

Odżywam

Czuje się coraz lepiej z tym wszystkim. 
Trochę boli, czuje ten ból znacznie bardziej jak siedzę w domu więcej niż 24h na dobę. Teraz było wolne, poczułam go mocniej, ale przypominam sobie, że ten ból to tylko złudzenie, że go nie ma i wtedy przechodzi, skupiam się na innyc rzeczach i już się nim nie przejmuje. Poznałam ostatnio fajnego faceta, zawsze można się zabawić, wyjśc do ludzi i jest o wiele lepiej. Ukojenie daje mi praca, już nie mogę się doczekac aż do niej wrócę, tam kompletnie nie myśle o niczym złym, jestem otoczona ludźmi z którymi dobrze płynie mi czas. Uwielbiam ich. Zaczynam w końcu cieszyć sie  tym wszystkim wokół. Idę do przodu i cieszę się jak dziecko. 
Czasem tylko pomyślę o nim i czy wszystko z nim wporządku. 
Także tęsknie za pewną osobą, ona zjebała, ale ja też troche ostro zareagowałam. 
Przykro mi troche, ale nie załamuje się tylko wzbieram na sile. 
Żyje.

czwartek, 27 kwietnia 2017

Nowe rzeczy

Hm... chyba oszalałam...
Spróbowałam dzisiaj czegoś czego nigdy w życiu nie chciałam próbować, ale szczerze nawet nie było to takie złe. No może nie aż takie złe jak się spodziewałam, faktycznie smakuje tak samo jak myślałam. Jestem w szoku w sumie. Ha, ale ogólnie idzie do przodu, myśli mam zajęte, szukam jakiś zajęć i to skutkuje. Zajęcia z kickboxingu ogarnięte. Idziemy do przodu z impetem i cieszy mnie to jak małe dziecko kinder niespodzianka. A propo kiderek, to ostatnio kupiłam dużo, czekolada jest taka pyszna i wspomnienia jakoś tak miło mnie zalały. Słodkie dzieciństwo. 
Od kilku dni słucham ciągle rapu, mój ulubiony gatunek muzyki...zawsze znajde ukojenie plus niektórzy mają tak hipnotyzujący głos...wspominałam, że uwielbiam męskie głosy..niektóre są takie ekstra. Taki mój dziwny fetysz..
Beteo rozwiał i pomaga. Piona!

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Beznadziejnie

Nie wiem co ja mam ze sobą zrobić... 

W pracy nie myślę, uciekam od tego, ale teraz w czterech ścianach, sama... nie jest cholera dobrze... 





"...To tak, jakbyś krzyczał 

i nikt tego nie slyszał. 

Prawie się wstydzisz tego, 

że ktoś może być dla Ciebie aż tak ważny, 

że bez tej osoby czujesz się jak śmieć... 

Nikt nigdy nie zrozumie jak bardzo to boli. 

Czujesz się beznadziejnie, 

ale nic nie mogło Ci pomóc. 

A kiedy to już koniec i kiedy już po wszystkim 

to pragniesz, by wróciły złe czasy, 

żeby razem z nimi mogły wrócić te dobre...






Ten tekst idealnie odzwierciedla moje uczucia w tym momencie... lubię tą piosenkę, ale ten tekst... no idealnie...

Rihanna - We found Love❤❤❤

niedziela, 23 kwietnia 2017

Aktywnie

Niedziela, wolna, słoneczna, a ja siedziałam w domu. 

Hmm... spędziłam dzień w łóżku z muzyką oglądając gameplaye z simsów. W sumie to nawet spokojnie przebiegł mi ten dzień. Pisałam z przyjaciółmi, oglądałam, zajęłam się czymś aby nie myśleć, pomogło. Zaczęłam się zastanawiać nad zapisaniem się na tańce.. siłownię zaczynam za kilka dni, zajęcia z kickboxingu także. Nie mogę się doczekać,  znów będę w swoim żywiole. Kocham chodzić na siłownię, miejsce gdzie mogę wyładować złe emocje. No i do tego wzmacniam się, tyłek również, żebym miała na czym lądować, bo w ostatnich dniach naprawdę musiałam mieć mocną, jeżeli wiecie co chce przez to powiedzieć. Czuje, że jeszcze długa droga przedemną, ale chyba dam radę. 

Jutro czeka mnie rozmowa z kumpelą, czuje, że nie obejdzie bez ochrzanu. Ah... 



Ciągle słucham tej piosenki, w sumie idealnie pasuje. Polecam.

sobota, 22 kwietnia 2017

Nowy start?

W końcu poszłam do pracy... 

Tak dziwnie było tam pójść. Nie byłam tam od początku miesiąca, wyjechałam na odpoczynek, niestety pewna osoba, która próbowała mi zaszkodzić zniszczyła go i jedynie pogorszyła mój stan, potem po przyjeździe do domu, wybrałam się na święta do domu. W sumie z jednej strony to dobrze, bo nie czułam się na siłach aby wracać do pracy. Ludzie nie rozumieją, a nie chciałam udawać, że wszystko jest wporządku, bo to niszczy jeszcze bardziej, lepiej pozwolić temu całemu smutkowi wyjść... wczoraj dużo ze mnie wyszło, czuje się trochę lepiej, ale wspomnienia nadal mnie dobijają, wszystko się kojarzy i wraca w myślach często. Ciężko będzie ruszyć dalej, 4 lata to jednak spory czas na uporanie się z nim szybko. 

Ukojenie znajduje w muzyce, niestety muszę utworzyć nową playlistę, bo na starej jest dużo muzyki, która kojarzy się z nim. Nie dam rady, jej słuchać. Znajduje za to dużo nowej i idealnie pasującej do mojej sytuacji, poprawia mi nastrój, a to o to tu chodzi w końcu. Dzisiaj się uśmiechałam. Ludzie pomogają bardzo, a zwłaszcza tacy którzy zauważają Twój brak i pytają czy jest wporządku. To było takie miłe. W końcu mam jakieś miejsce, pracę gdzie naprawdę dogaduję się z ludźmi. Moje nowe życie. Może i faktycznie miasto mnie zmieniło, ale nie uważam, że na gorsze, jedynie na lepsze. Robie się silniejsza, zaczynam rozumieć pewne sprawy i nie pozwolę już nikomu mną pomiatać. 

Dobrze, że wiosna nastała, daje mi dużo pozytywnych myśli i napełnia mnie wielkim optymizmem. Dam sobie radę, zawsze sobie dawałam. Nie potrzebuje do tego nikogo. 

Duża dziewczynka da sobie radę.

piątek, 21 kwietnia 2017

Rozmyślania

Cały dzień spędziłam w łóżku. 

Rozmyślałam o wszystkim, walczyłam z bólem rozrywającym klatkę piersiową. Doszłam do pewnych wniosków. Sama nie wiem co mam robić z tą całą wiedzą, czy powinnam coś naprawiać, czy zająć się już przyszłością i zacząć nowe rzeczy. Ostatnie dni mijały mi na wylanych łzach i próbie uporania się ze stratą i problemami. Ciężko jest zrozumieć, że osoba, którą się kochało i była dla nas taka cudowna nagle zmienia się o 180 stopni i potrafi sprawić Ci najgorszą z możliwych przykrości. Początki zawsze są cudowne. był taki słodki i taki inny. Podobny do mnie jeżeli chodzi o charakter. To aż dziwne, że się dogadaliśmy, bo w końcu przeciwieństwa się przyciągają. Mineło kilka lat, były rozstania, ale wróciliśmy. Znów byliśmy razem. Coś ciągnęło do siebie tak mocno, że aż zaślepiało. Do czasu. Przez te ostatnie dni zrozumiałam jak bardzo zmienił mnie ten związek. Bardzo zmienił i to niestety na gorsze. Zrobiłam się niepewna, wystraszona, pozwoliłam panice razem z lękiem zakorzenić się we mnie tak głęboko, że nie umiałam sobie z nią radzić. Oboje paraliżowali mnie kiedy dochodziło do ciężkich sytuacji. Zrobiłam się uległa i niepewna siebie. On sprawował władzę nademną, pozwoliłam na to prowadzona strachem, że znów go stracę. To była najbardziej przerażająca rzecz na świecie. Teraz kiedy już go nie ma czuje się pusta i samotna, ale to było dla mnie złe. Te ostatnie dni kiedy wróciliśmy... szkoda, że życie go zmieniło. 

Tęsknie za starymi czasami. 




Dzisiaj o mało nie straciłam przyjaciela. Mam nadzieję, że zrozumie dlaczego tak się dzieje. Cięzko jest radzic sobie z czymkolwiek kiedy brakuje siły, a wszystko kopie i dobija. Ciężko jest wychodzić z życiowego doła. 

Zwłaszcza samemu.




czwartek, 20 kwietnia 2017

Zagubiona

Ogólnie...ostatni raz opublikowałam coś w internecie z rok temu. Używałam wcześniej photobloga. Tam wrzucałam swoje osobiste spostrzeżenia i przelewałam myśli. Jednak to za mało. 

Dlatego jestem tutaj...
Trochę minęło, wiele się zmieniło, aż za dużo. 
Przeprowadzka, selekcja w osobach wokół. Każdy ma takie odczucie, że nie pasuje gdzieś, że jego miejsce jest gdzie indziej. Ja moje znalazłam w stolicy. Od zawsze chciałam tu mieszkać, pragnęłam wyjechać do niej już w wieku 10lat. No i to zrobiłam, zmusiło mnie do tego pare sytuacji, niezbyt przyjemnych, ale w końcu się odważyłam to zrobić, jestem kilkanaście km dalej i czuje się o wiele lepiej. 
Czuje się szczęśliwsza, wolna... no, przynajmniej tak myślałam przez jakiś czas. Wiesz jak to jest kiedy pokłocisz sie z kilkoma osobami, no cóż zdarza się, niedopasowanie charakterów, inne poglądy. Nie każdy musi się dogadywać. Urwiesz z tą osobą kontakt, nie przejmujesz się już i żyjesz dalej. Do czasu kiedy dowiadujesz się, że tamta osoba zaczyna Ci mieszać w życiu. Miałam wiele przykrych sytuacji z ludźmi, cięzko mi teraz znaleść kogoś, boje się, że każdy teraz będzie taki jak tamte osoby, że po czasie wbiją nóż w plecy. Juz nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Teraz masz przy boku tylko pare znajomych i cieszysz sie, bo są długo z Tobą i możesz być dla nich najgorsza osobą, a oni i tak są, bo kochają Cię nie tylko za zalety, ale i wady. Taki jest najlepszy przyjaciel. Ja mam 3 i cieszę się, że są, bo inaczej szybko bym oszalała. 
Chociaż w sumie to mi bardzo blisko do tego. 
Kochałam kogoś. Bardzo mocno. Nadal go kochm i już chyba będę zawsze. To jest taka miłość, która wypali Ci na sercu znamie i już nigdy nie zapomnisz. Najpierw szczęście, zachwyt, kąpiel w tych uczuciach, zanurzenie się w niej. Sprawiała, że chciało się krzyczeć o niej i mówić o nim i o niej każdemu. Jednak nastał dzień kiedy przyszła wraz z ciemnością, samotnością, niezrozumieniem i bólem, przyszło rozstanie. Kończy się szczęście... ból, który przyszedł jest nie doopisania, zaczynasz uczyć się z nim żyć, próbujesz go jakoś zaakceptować, a na końcu i tak chcesz go wyrzucić z siebie. Chodzisz przybita, niby się uśmiechasz, niby wyglądasz normalnie, ale w środku coś w Tobie krzyczy. Nie chcesz już się tak czuć, chcesz żeby było po staremu kiedy ta osoba była obok i mogłaś z nią porozmawiać. 
Życie jest ciężkie. Ostatie dni dla mnie nie są przyjemne, pogarszają mój i tak już słaby stan psychiczny. Brakuje chęci do życia. 
Od dwóch dni zadaje sobie pytanie: Co mam robić? Co ja mam teraz robić?
Nie wiem... 

Zaniedbanie/Przerażona

Well well... No cóż... znowu świruje i jak zwykle znowu tutaj wylądowałam. Taka niespodzianka. Sama nie wiem po co to robię, naprawdę się ...